Nieważne, że ziemniaki maczane w jogurcie przegryza jabłkiem...
Nieważne, że czasami mam wrażenie, że czyszczę fotelik setny raz...
Nieważne, że buźka cała umorusana, że jedzenie niczym asy ukryte w rękawie...
To wszystko nieważne.
Liczy się tylko radość jedzenia :)
A tu 8 zębów Olka w całej okazałości :)
pięknie, jak w niedzielę uskuteczniałam z Witkiem takie jedzenie, to mąż zaczął się zastanawiać czy nade mną egzorcyzmów nie odprawić
OdpowiedzUsuńAle super :D ząbki wymiatają!
OdpowiedzUsuńWażne, że Olek zadowolony!
OdpowiedzUsuńhehe :) Skads to znamy :)
OdpowiedzUsuńJa od ponad tygodnia 1/3 obiadku daje Mikolajowi w formie nierozdrobnionej, a On sam cwiczy umiejetnosc wkladania sobie jedzenia do buzki... Po takim obiedzie dookola krzesla zawsze jest tragedia, i wlosy klejace, i krzeslo umazane, i w uszach jedzenie, i w nosie tez cos sie znajdzie.... i dziecko cale brudne- koszulka do przebrania, obiad wtarty w rajtki... ogolnie jak po wybuchu, ale przyjemnosc ma z tego wielka :)
Mama w sumie tez, bo lubie patrzec jak sam sobie radzi :)
Buzka dla samodzielnego Olka!
Boże, mojemu jak coś przypadkiem na łapę skapnie, to się dopomina, żeby natychmiast powycierać:) Olek to prawdziwy facet, a mój M. to pedancik i wybrzydzacz! Pozdrawiamy Was:)))
OdpowiedzUsuńOch jak to miło popatrzeć na takiego smakosza... Oj dwano takich widoków nie zastałam we własnym domu.
OdpowiedzUsuń"jedzenie niczym asy ukryte w rękawie" - dobre, dobre, bardzo dobre!
OdpowiedzUsuń