Spotkaliśmy się w domu mojego Wujka w Kamienicy tam właśnie mieszkali moi dziadkowie ze strony Taty. Pogodę mieliśmy genialną, humory dopisywały i było super. To dla nas - kuzynostwa jedyna taka okazja, żeby się spotkać. Fajnie jest pielęgnować takie tradycje i mam nadzieje,że wystarczy nam sił, żeby taką imprezę powtarzać co roku :) Olek miał okazję poznać swoich dalekich "kuzynów" no i Wujków i Ciocie :) Miał go kto bawić :)
A niedzielę spędziliśmy już u moich rodziców.
Przed wyjazdem musiałam kupić Olinkowi obiadek jakiś czyli "słoiczki"...Odkąd Olek ma rozszerzoną dietę to starałam się mu gotować sama, tym bardziej, że miałam warzywa i owoce od rodziców- czyli ze sprawdzonego źródła no ale przede wszystkim Synu mojemu jedynemu (narazie) słoiki mówiąc delikatnie poprostu nie "wchodziły".
W każdym razie, dawno "słoiczków" Olkowi nie kupowałam i trochę przeraziła mnie ich cena jak wsadzałam je do koszyka. W zasadzie to wkurzyłam się, że są takie drogie! Obiadek 4,29 a malutki deser 2,49. No ale wyboru nie miałam i kupiłam.
I tak sobie myślę, że mam mega szczęście,że mam rodziców którzy hodują swoje warzywka i owoce a rodzice mają sąsiadów, którzy mają zdrowe kurki, które łażą sobie leniwie po podwórku, żeby pewnego razu wylądować w zupie mojego Syna ;) No nie mówiąc już o Babci mojej, która ma swoje kurki, które znoszą pyszne jajka!
Mogę Olkowi zrobić super obiad, nie mówiąc już o deserze :) Ulubiony to ten z jabłek i gruszek z odrobiną cynamonu :) Rozpuuuusta!
A jaka przy tym oszczędność!
Dziękuję Wam Kochani Rodzice za wszystkie smakołyki dla Olka! Dzięki Babciu za jajka!
Czy w tle widać Ślężę?
OdpowiedzUsuńTak Bakusia! Musicie mnie kiedyś odwiedzić w Rogowie jak będę tam z Małym!
OdpowiedzUsuń