W sobotę z samego rana ruszyliśmy w stronę Bystrej do naszych przyjaciół. Olinek trochę nam marudził w podróży, jest mu już niewygodnie w foteliku i chciałby pewnie widzieć co się dzieje za oknem a tu nic tylko tył siedzenia i Mama :) No widoki mogłyby być lepsze! Więc te chwile kiedy robiliśmy przystanki były wypełnione gimnastyką i leżeniem na brzuszku :)
Dojechaliśmy do Bystrej około 13. Zjedliśmy pyszne naleśniki z dżemami różniastymi roboty Ali, pychota! Olkowi najbardziej smakował dżemik ze śliwek :) i korzystając z cudownej pogody wybraliśmy się z Noseczkami i Matką Chrzestną Jagodą na Górę Żar.
Dla Olka chyba za dużo wrażeń było...jazda samochodem prawie 5 godzin, szybki obiad, duchota i do tego rodzice wymyślili wycieczkę w góry... Na początku drogi marudził strasznie, wiec wzięłam go w chustę... chwilkę wytrzymał, później Marcin wziął go na ręce, Młody uspokoił się i wyciszył i resztę drogi grzecznie spędził w wózku rozglądając się dookoła.
Widoki na górze były cudne. Nakarmiliśmy dzieciaczki, porobiliśmy pamiątkowe fotki i zeszliśmy na dół. Ciężko było, bo zejście trochę strome, a Marcin- piechur górski w japonkach był (ale i tak przebiła go Pani w różowych leginsach i na 10 cm obcasie), no ale daliśmy rade! W drodze powrotnej Olinek spał jak zabity.
Chrzest odbył się w niedzielę. Tomcio był bardzo dzielny i wytrzymał w kościele całą mszę. Ksiądz przyjął Tomeczka do grona "polanych święconą wodą" bardzo szybko i sprawnie. Mały wcale nie płakał a jak już było po wszystkim śmigał po kościele na czworakach.
Afterparty było w ogrodzie, pogoda była genialna więc całe popołudnie spędziliśmy na świeżym powietrzu. A później już tylko ograbiliśmy Alę z kilku słoików pysznych dżemów i spędziliśmy prawie 6 godzin w aucie w drodze powrotnej...wrrrrr!
Dziękujemy Wam Noseczki za gościnę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz