Obudziła nas burza około 5.30. Olek sobie gadał a ja próbowałam go nakłonić, żeby jednak zasnął, niestety ...gdy grzmiało Olinek robił oczy jak 5 złotych i było po spaniu. No wiec 'klucilismy sie' razem w łóżku aż do 7, kiedy to burza się skończyła i zasnęliśmy. A pospaliśmy nieźle, prawie do 10! Grzeczny Synek :)
Wybraliśmy się na spacer do pałacu. Dawno nie było nas w weekend w domu i zapomniałam jakie tłumy przychodzą tam w niedziele. Zrobiliśmy rundkę honorowa, przycupnęliśmy na chwilkę na ławce i wróciliśmy do domu.
Miałam dziś lenia kuchennego, wiec zupkę dla Olka podgrzałam ze słoiczka. Pyszności świata jarzynki z kurczaczkiem...Olkowi ewidentnie nie podeszło, ledwo co zjadł pół małego słoiczka. Synu! Odbieram to jako komplement...jutro Mamusia ugotuje zupkę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz