No to mu pozwoliłam :)
Olek zrobił przy mojej niewielkiej pomocy babeczki marchewkowe :)
Bałam się bałaganu, ale okazało się, że nie było tak źle :)
Olek przesypywał, wsypywał, rozbijał jajka!, mieszał, miksował, wlewał…a potem posypał i zjadł :)
Babeczki wyszły pyszne!
A Wy gotujecie razem z dziećmi?
Wsypywał cukier |
Rozbijał jajka |
Wlewał jaja |
Miksował |
Dawał ciasto do foremek |
Bałagan twórczy, nie było tak źle :) |
Posypywał cukrem pudrem |
Olkowe babeczki |
Przepis na nasze babeczki:
4 jajka
1,5 szklanki cukru
2 szklanki mąki
łyżka karobu (świetny i zdrowy zamiennik kakao- nie uczula!)
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka sody oczyszczonej
1 i 1/4 szklanki oleju
2 szklanki marchewki (startej na małych oczkach)
Jajka i cukier miksujemy, dodajemy mąkę, karob, sodę i proszek do pieczenia- miksujemy, dodajemy olej i na końcu marchewkę, mieszamy bardzo dokładnie i do piekarnika na 180 stopni na jakieś 20-25 min.
Najlepiej smakuje z dużym kubkiem gorącego kakao :)
no to mieliście zajęcia z działu "praktyczne życie". Przelewanie, przesypywanie itd itp. Super! nasze chłopaki to uwielbiają.
OdpowiedzUsuńejjjjj, no wspanialy jest!
OdpowiedzUsuńBrawo dla Olka!
OdpowiedzUsuńMy dzisiaj tez pieczemy marchewkowe mufinki. Oczywiscie z Waszego przepisu :)
Moze tez pozwole Mikolajowi na male szalenstwo? :)
Brawo dla synka! Zdolniacha z niego :) Może w przyszłości zajmie się gotowaniem? Chodź nie, to ciężki zawód. A przepis wykorzystam gdy tylko Julka przyjdzie na świat i trochę podrośnie, bo ja takich "cudów" nie jadam.
OdpowiedzUsuńgotujemy i pieczemy! :) tylko Ewka nie lubi miksera i zostawia miksowanie rodzicom :) zjadania już nie zostawia ;)
OdpowiedzUsuńWielkie wow dla Olka :-) Mam ślinotok - pysznie wyglądają :-)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla małego cukiernika. Babeczki wyglądają na pyszne. Staś też lubi pomagać w kuchni, a szczególnie piec ciasta. Jednak boi się miksera, wiec wybieram ciasta "mieszane" lub "zagniatane".
OdpowiedzUsuńWyglądają przepysznie :)
OdpowiedzUsuńJa czekam na moment, gdy razem z Lil będziemy coś pichcić :)
EJJJJJJ - a gdzie "Sam ZJADŁ" ;)))) Jestem pod ogromniastym wrażeniem - u nas zamiłowanie do słodkiego skłania nawet do jedzenia surowego :)))
OdpowiedzUsuńTak, dzieci często chętniej niż ja ;)
OdpowiedzUsuńNominowałam Was do Liebster Blog Award - zapraszam do zabawy :-)
OdpowiedzUsuńhttp://krowkatyldzia.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html
tak starsznie za mną chodzą :) mmm :) smaka narobiłyście :)
OdpowiedzUsuńU nas ostatnio Kuba uaktywnił się w kwestii pomagania w kuchni, Frania jak na razie to nie kręci, choć też czasem mówi, że on chce pomóc Mamusiowi:)
OdpowiedzUsuń