Mój krasnoludek nauczył się robić bańki :)
Zabawa jest świetna, ale trwa bardzo krótko...
Dmuchanie - rozmachiwanie opanował idealnie,ale z trzymaniem pojemniczka z płynem ma jeszcze problemy... i efekt jest taki, że płyn dziwnie "szybko się kończy" :)
Ma ktoś z Was przepis na domowy płyn do baniek? Bo woda z deszczówki nie działa...
Kochamy bańki :)
OdpowiedzUsuńMydło w kostce i woda :D może być deszczówka ;)
ale fajowa czapa :D
OdpowiedzUsuńpróbowałam kiedyś z płynem do kąpieli i wodą, ale to już nie były te same bańki :(
Jest i komin. Też coś właśnie w tym temacie dla dziewczyn kombinuję. Zajrzyj tu do mnie po przepis : http://mamaizonabyc.blogspot.com/2011/08/tajna-receptura.html
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy już się wpisałaś na CANDY, bo nie widzę banerka na blogu, więc zapraszam do siebie na CANDY :)
OdpowiedzUsuńhttp://oczekujac.blogspot.com/
pamiętam, że z płynem do mysia naczyń jako dziecko robiłam bańki...
OdpowiedzUsuńoj puszczało się, puszczało je z balkonu. ale była frajda :)
komin fajowy, taki Olkowy :)
ja zawsze robiłam woda + płyn do mycia naczyń ;)
OdpowiedzUsuńPiękny Olek, piękna pogoda, piękne bańki..
OdpowiedzUsuńja jeszcze słyszałam o wodzie + płyn do naczyń (bez balsamów), ale nie za dużo + kilka kropel gliceryny :)
OdpowiedzUsuńPS z tym wylewaniem to do teraz nam się zdarza :D
Zielono:)
OdpowiedzUsuńCo za agent :)
OdpowiedzUsuńTak czytam o tej deszczowce i nie wiem o co biega....
Ogladam dalej zdjecia i jak buchnelam smiechem to malo co nie obudzilam Mlodego :))))
Ale macie fajna pogode! Zazdroscimy przeokrutnie!
U nas juz na dobre zagoscila jesien z 10 stopniami.
Buzia dla Was!
Przepiękny Alek :)
OdpowiedzUsuńI witam Wrocławiankę! :)
U nas też strasznie szybko ubywa substancji płynnej. Jeden Pan, będący chemikiem zdradził mi w parku, że woda i płyn do naczyń +kropla gliceryny:)
OdpowiedzUsuń