Strony

czwartek, 28 lutego 2013

2 miesiące Julci i przepis na marchewkowe muffinki :)

Julce stuknęły dziś 2 miesiące.

Młoda waży już około 5 kg, z każdym dniem bardziej ją czuć na rękach- kluseczka mała :)
Skupia wzrok na przedmiotach, zaczyna głużyć.
Uwielbia leżeć bez pieluchy, fika sobie wtedy nóżkami i piszczy :)
Niesamowicie uspokaja się w cieplutkiej wodzie, więc kąpiele to sama przyjemność.
Je na żądanie, średnio co 2-3 godziny.
W nocy budzi się około 3 razy, więc tragedii nie ma.
I tak jak jej brat ma czujnik ruchu- na spacerach budzi się jak nie kołysze :)
No i głosik ma niesamowity!
Odpukać!!! Kolki nas omijają! Jupi!

Życzymy Ci córeczko duuuużo zdrówka!









Z okazji małego święta Julki, upiekliśmy z SynAlkiem marchewkowe babeczki.
Przepis na babeczki specjalnie dla Mamy Bummy :)

Z tego przepsu wychodzi około 12 babeczek.

2 szklanki mąki
1,5 szklanki cukru
4 jajka
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka cynamonu
1 szklanka oleju
2 szklanki marchewki startej na małych oczkach

Zmiksować jajka i cukier na gładką, puszystą masę. Dodać proszek do pieczenia, mąkę i cynamon- zmiksować. Dodać olej- zmiksować. Dodać marchewkę- dokładnie wymieszać łyżką. 
Nałożyć do foremek, do 3/4 wysokości. Piec w temperaturze 180 stopni, około 25 minut.

Pycha!








środa, 27 lutego 2013

Nasz spacer :)

Zerkam za okno. Nie pada. Idziemy na spacer. Łatwo powiedzieć- trudniej wykonać.
Przygotowania zaczynam już pół godziny wcześniej.

Julka śpi, Olek ogląda Peppę.
Idę do łazienki, ekspresowy makijaż- podkład, róż na policzki- gotowe :)
Wciągam ulubione dżinsy i sweter a buty, płaszcz i czapka już czekają "w pogotowiu".

Teraz kolej Olka, najpierw gonię go po kanapie, bo nie chce się ubrać... ale obiecuję zjeżdżalnię, więc Młody się poddaje, zakładam mu rajtki, spodnie, pieluchę i buty.

Wkładam śpiworek, owieczkę i pieluszkę do gondoli.

Słyszę Julkę, ok idealnie. Idę do sypialni, za mną Olo, ładuje się w butach prosto do naszego łóżka...  "Złaź szybko" wołam! ( trzeba mu było butów nie zakładać!).
Przystawiam Julkę do cyca- przed spacerem przecież trzeba coś zjeść.

Przybiega Olek woła, że chce siku...Cholera! Właśnie teraz? Proszę go, żeby przyniósł nocnik z łazienki. Młody wraca, jedną ręką trzymam Julkę, drugą pomagam zdjąć Olkowi spodnie, rajtki, pieluchę.

Julka nakarmiona, odkładam ją na chwilkę, żeby z powrotem ubrać Olka.
Biorę Julę na ręce- teraz tylko odbić. Olek lata po domu z drewnianą żabą, którą koniecznie chce zabrać na spacer. Cały dom słyszy, że Julka już gotowa :) kładę ją na kocu, na podłodze i wołam Olka. Ubieram go, potem siebie.

Lecę do pokoju, Olek za mną, ubieram Julkę i pakuję do gondoli.
Teraz szybko...żeby się nie zgrzali w domu. W locie łapię paczkę chusteczek i aparat...już widzę drzwi...ale ale jeszcze żaba!!! Wracam po żabę. Zamykam drzwi. Montuję gondolę.

Ufff...Jesteśmy gotowi na spacer :)
Dobrze, że mieszkamy na parterze!!! :)

Na razie nie mamy długich tras.
Raz, że pogoda beznadziejna, dwa, że Olek na takie trasy jakie chciałabym robić- czyli do parku, jeszcze nie jest gotowy. Szukamy dla SynAlka platformy, na której mógłby stać i byłaby doczepiana do Julkowego wózka. O coś takiego jak TU.

Spacer zaliczony, zjeżdżalnia była, huśtawki były, żaba też sobie pojeździła :)










wtorek, 26 lutego 2013

Instagram'owo 15

Julka mi zasnęła na huśtawce w kuchni, a tu goście jadą i muffinki trzeba zrobić!
Chwila spokoju...
Moja dziewczynka.
Olkowe rumaki.
Każde miejsce dobre żeby poczytać, tu- w łazience.
Najnowszy model Nikona :)
Kiedyś ja i moje Siostry spałyśmy w tej misiowej pościeli, teraz ma ją Jula.
Spanko.
U babci na lodówce- dzieło Olka.
Testujemy nową planszówkę "Pociągi"- polecamy.
Polecamy też wielorazowe pieluchy :)
I tą zbożówkę! Taki smak, jak 20 lat temu- wakacje u Babci i kawa zbożowa na śniadanie :)
Bałwan :) z pietruszką zamiast nosa... cała marchewka poszła do obiadu :)
Julka, już skupia wzrok na zabawkach :)
Brat & Siostra
Bączki.
"Bałagan" Olka- widok z góry.


niedziela, 24 lutego 2013

Na "Janosiku" w Sobótce

Zapakowaliśmy dzieciaczki i sanki do samochodu i pojechaliśmy na "Janosika".
Nie mieliśmy daleko, bo od Dziadków to dosłownie 5 minut autem.
Było genialnie. 
Śnieg. 
Słońce! ( po raz pierwszy chyba od dwóch miesięcy).
Ciepełko.

Marcin wjeżdżał z Olkiem na górkę i ja z Julką łapałyśmy go na dole :)
Młody w ogóle nie bał się prędkości, wręcz przeciwnie, im szybciej Olek zjeżdżał tym większy uśmiech miał na buźce :) 
A Julcia słodko sobie spała w chuście. Za rok będą zjeżdżać razem :)

















Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...