Uwielbiam takie weekendy!
Aktywne, słoneczne, rodzinne.
Sobotę spędziliśmy w Krakowie, mieliśmy super przewodnika- dzięki Asiu!
Z Pogórza przeszliśmy kładką Ojca Bernatka nad samą Wisłę... i wszystkim z Krakowa zazdrościmy tej pięknej trasy! Idealna na rower, rolki, do biegania, do spacerów! Bosko! Olek oczywiście z rowerkiem się nie rozstaje :) wiec trasa w sam raz dla niego.
W końcu dotarliśmy do wyczekiwanego przez Olka Smoka (zawsze wydawał mi się większy...) dzieciakom oczywiście najbardziej podobało się jak Smok zionął ogniem :)
Na Rynku były dzikie tłumy więc szybko stamtąd uciekliśmy i Plantami doszliśmy do rewelacyjnej knajpki Diego&Bohumil - klimatyczne miejsce z bardzo dobrym jedzeniem, jeśli kiedyś tam zawitacie koniecznie spróbujcie zupy czosnkowej!
Później szybka rundka po Kazimierzu i znów Pogórze a tam rewelacyjne domowe lody w Delikatesowo Kraków. Polecamy- szczególnie jagodowe!
Koniecznie musimy odwiedzić Kraków raz jeszcze, bo zachwyciło nas to miasto.
Niedzielę spędziliśmy od rana do wieczora na rowerze :)
Uwielbiamy naszą przyczepkę!
Najpierw rundka do parku Grabiszyńskiego, później kładką do ZOO.
Rzutem na taśmę kupiliśmy w super cenie karnety do ZOO i teraz możemy codziennie oglądać zwierzątka!
Dzieciaki były zachwycone, ja z Marcinem też!
Wstyd się przyznać, ale to był nasz pierwszy rodzinny wypad do wrocławskiego ZOO.
Ale!
Mamy karnety więc nadrobimy!
A na rowerowym liczniku stuknęły nam 34 km! Jest moc!
Wspominałam już, że kocham takie weekendy?!