Prędzej, czy później to musiało się stać.
Dopadło nas choróbsko. Na to szczęście nic poważnego, ale i tak przedszkole i żłobek muszą poczekać do poniedziałku.
I znów jesteśmy w domu we trójkę, znów jemy spokojnie śniadanie i nigdzie nam się nie spieszy :)
Zaczynamy dzień od pysznej jaglanki z bananem i malinami, później czas na inhalacje- koniecznie przy bajce (dziś była Masza i niedźwiedź).
Jest też czas na nasze ulubione książki, w czwartek przyniosłam nową dostawę z biblioteki więc jest w czym wybierać :)
Ja jestem zachwycona "Wesołym ryjkiem" Wojciecha Widłaka- to niesamowicie ciepła i mądra książka o przygodach śmiesznego prosiaczka, polecam!
Olo ostatnio ma fazę na dinozaury i oglądał dziś "Jak pokonać dinozaury"...treść bardzo słaba ale dobre ilustracje, więc improwizuję i wymyślam do nich różne historie.
Jula wybrała kryminał i czytała "Gdzie jest moja czapeczka"...klasyk!
A popołudniu zasiedliśmy na naszym tarasie i zjedliśmy pyszne amarantusowe ciasteczka i piliśmy lemoniadę miodowo- cytrynową :)
Nie mamy gorączki, więc korzystamy z pięknej pogody ile się da!
Oby choróbsko opuściło nas do poniedziałku, bo żłobek i przedszkole czekają! :)
Miłego weekendu kochani!
Zdrówka!!!
Bo inhalować się trzeba "z klasą"... tiulowa sukienka musi być :) |