Ten tydzień to dla nas ciężki czas...
Zaczął się rok żłobkowo-przedszkolny, wróciłam do pracy i na dodatek jestem z tym wszystkim sama...
Nie byłam gotowa na takie emocje...
Jak tylko myślałam, że zostawię ich samych, łzy same cisnęły mi się do oczu. Nie potrafię tego wytłumaczyć...ale chyba bałam się tego co one pomyślą...co pomyślą jak nagle powiem "cześć", dam buziaka i sobie pójdę...
Każdy mi powtarzał, że pożegnanie ma być szybkie i bez zbędnego gadania.
I tak robię...ale serce mi pęka i na siłę powstrzymuję łzy.
Dziś mieliśmy kryzys, wynosiłam Olka z domu na siłę... Jula to wszystko widziała...też się popłakała...
Oboje do sali weszli z płaczem...a ja płakałam czekając na tramwaj...
Tak! Chcę żeby byli wśród dzieci, żeby kreatywnie spędzali czas i poznawali świat...i wierzę, że placówki, które wybraliśmy to wszystko im zapewnią.
Ale cały czas zastanawiam się czy to jak się rozstajemy, nie wpłynie na nich...na nasze relacje... bo najbardziej na świecie nie chciałbym stracić ich zaufania.
Tak! Wiem, że nie jestem pierwszą mamą a Olek i Jula pierwszymi dziećmi które przez to przechodzą...ALE... to moje dzieci i w tu i teraz to one są najważniejsze...
Kiedy przychodzę po Olka jest spokojny, uśmiechnięty...dziś siedział z innymi dziećmi przy stoliku i rysował.
Wieczorem czytaliśmy książkę o przedszkolu, dużo rozmawialiśmy, Olo opowiadał mi jak to jest u niego...
"że ustawiają się w pociąg...i że idą do łazienki umyć ręce i zrobić siku... a potem wracają do sali i że na obiad była po prostu zupa i ziemniaczki i cebula..." to chyba dobrze prawda?
Jula też świetnie sobie radzi, kiedy Ola ja odbiera jest uśmiechnięta.
Tylko te poranki...
Trzymajcie kciuki za nasze kolejne dni...
Jak to jest, było u Was?
Podzielicie się Waszym doświadczeniem?
I jeszcze na koniec...mam dla Was ciekawy wywiad z Jarkiem Żylińskim, psychologiem...
Późno już, idę spać, bo jutro kolejny poranek, ale z mojego doświadczenia króciutko napiszę, że będzie dobrze, choć dzieci przechodzą różne fazy. Trzeba obserwować i je i placówki. Powodzenia! U nas pierwsze dni szkoły...
OdpowiedzUsuńBidulo ty moja kochana...jak cię dziś z tymi łzami w oczach ujrzałam to samej mi się płakać chciało. Musi być dobrze a wy dajcie sobie wszyscy czas( bo ty też go potrzebujesz) by pogodzić się z nową sytuacją. Trzymam kciuki i myślę o Was każdego dnia.
OdpowiedzUsuńU nas było podobnie, ciężko, dużo łez, trudne wyjścia z domu, jeszcze trudniejsze rozstania. Dopóki syna nie zaczął zaprowadzać Mąż, wtedy było o niebo lepiej.
OdpowiedzUsuńKochana trzymaj się. Bez względu na to czy dziecko z chęcią idzie do przedszkola czy bez zawsze ma się wyrzuty sumienia. Nie jesteś sama. Będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńAga wszyscy dają radę, dasz i Ty. szkoda, że zbiegło się to wszystko w czasie i do tego brak M.
OdpowiedzUsuńwrzesień jest krótki, szybko minie :)
Aga - jesteś super Mamą! Dasz sobie z tym radę. U nas Filip zaczął chodzić jak miał 2 lata i 5 miesięcy - miałam obawy - ale on jakoś potraktował to jak coś normalnego, nie płakał wcale i nawet nie chciał do domu wracać. Ale widziałam inne dzieci, płacz każdego dnia, rodzice nie potrafili ich zostawić ale Pani mówiła za każdym razem - proszę iść, póki Pani jest to będzie płacz, zaraz przestanie płakać. I faktycznie tak było. Bardzo dobrze robisz robiąc krótkie pożegnania - wiem, że to nie łatwe ale najlepsze. Majka jeszcze jest ze mną w domu ale już teraz wiem, że z nią tak łatwo nie będzie, bardziej jest przywiązana do mnie, do domu... jeszcze mamy rok. Trzymaj się dzielnie, myślałam dziś właśnie o Was - jak dziś Maluchy dały radę?
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, będzie dobrze. Ja przyznam, że odprowadzanie Kuby do przedszkola mnie ominęło, robiła to moja Mama, ale wiem, że tak samo bym reagowała ja Ty. Kuba jest wrażliwy, a jego (ich) łzy powodują ścisk gardła u mnie i rozdarcie serca. Teraz zaczął zerówkę w szkole i choć pierwszego dna miał przerażenie w oczach, to teraz jest ok. Franek jest zupełnie inny idzie do przedszkola z uśmiechem i z uśmiechem z niego wychodzi. Także trzymaj się, dzieci się przyzwyczają!
OdpowiedzUsuńJa myślę że Dzieci nie stracą do Ciebie zaufania, nawet tak nie myśl.. Jula jest jeszcze malutka więc niewiele pewnie wie z sytuacji lub szybko zapomina a Twoje rozmowy z Olkiem na pewno zrobią swoje, wierzę w to! Będzie dobrze - zobaczysz !!
OdpowiedzUsuńJak ja Cię świetnie rozumiem. Miałam dokładnie to samo. 1 września, córcia cała w skowronkach wbiegła do przedszkola, na salę, a ja? dalej za nią, i dalej, aż pani powiedziała, że już, że dobrze. I zapłakana poszłam na autobus, i wróciłam do domu, i nic nie zrobiłam, tułałam się z kąta w kąt, z myślami przy Niej. I wróciła zadowolona, i pytała czy dziś?, czy jeszcze?, czy zaraz znów do przedszkola? 2-go też ochoczo pojechała do przedszkola, ja nadal potłuczona, zraniona, nie mogę się odnaleźć. I też wiem, że tak trzeba, że dobre przedszkole, że Ona tego potrzebuje, że będzie dobrze, tylko to serce matki jakieś durne. Aga damy radę... czasu nam trzeba... o dzieci się nie martw, kochają Cię i będą kochały jak przedtem
OdpowiedzUsuńrozumiem..u nas ten sam koszmar amoże większy bo Maksiuniek jak przychodzi z przedszkola to wkółko powtarza że do przedszkola nie chce już iść, w ogóle się nie bawi tylko cały czas na nas krzyczy....dziś wyszliśmy z domu na siłę z ogromnym wrzaskiem i tak go musiałam zostawić w sali....też zaczynam mieć myśli czy nie jestem złą matką, czy tego wszystkiego nie stracę na co pracowaliśmy przez trzy lata w domu(więzi, zrozumienia)...siedzę i ryczę i nie wiem ile jeszcze wytrzymam:/
OdpowiedzUsuńOch, właśnie z wakacji wróciliśmy a tu zalew emocji.. Ciężkie dnia Aguś, ale uwierz mi one miną i nie ma niczego lepszego jak dziecko, które rzuca Ci się na szyję rano, buziakuje i macha radośnie łapką na pożegnanie! Nic nie pomogę, bo to trzeba po prostu przejść. Broń Boże nie obwiniaj się i nie rozmyślaj za dużo :) Płaczki trwają różnie (J gdy zaczynała przygodę żłobkową płakała przy zostawianiu ok. dwóch miesięcy, no niemal dzień w dzień), i po 3 latach w polskim przedszkolu znowu płacze... Nie ma żadnych reguł. Na pocieszenie powiem Ci, że zobaczysz jak dużo Julce i Olkowi da kontakt z innymi dziećmi, jak 'wydorośleją', jak wiele nowości poznają a potem będą tęsknić jak Jagoda za holenderskim przedszkolem... A wiesz kiedyś bym w to nie uwierzyła, bardzo źle wyglądały nasze początki. Ja nawet w sali ryczałam ;) Dużo siły życzę!
OdpowiedzUsuńMiałam podobne rozterki ale wiem, że będzie dobrze. Trzymajcie się ciepło!
OdpowiedzUsuńAgus, miałam te same rozterki. Chyba nawet bardziej przeżywałam niż Witek. Starałam się nie dać mu odczuć mego niepokoju.chyba skutecznie, bo tylko przez dwa dni było trudniej i żegnaly mnie łzy. Na razie nie leci na skrzydłach ale chodzi bez problemu. Polubił nawet jedna dziewczynkę, bo do tej pory twierdził że nikogo nie lubi ;)
OdpowiedzUsuń