No to się u nas pozmieniało... wróciłam do pracy.
Musiał w końcu kiedyś nadejść TEN moment.
Nie sądziłam, że stanie się to tak szybko, ale tak widocznie musiało być.
Od września Olek idzie do przedszkola a Julka do żłobka. Teraz zajmuje się nimi Ciocia Ola. Dzieciaki bardzo ją polubiły i dziś jak Ola wychodziła Olek stwierdził, że "jest smutny i chciałby, żeby Ciocia została jeszcze" :)
Nie ma już leniwych poranków i wspólnych śniadań.
Nie ma spacerów do parku i na plac zabaw.
Nie ma buszowania po bibliotece w poszukiwaniu pięknych książek.
Nie ma tego luzu...
Teraz zostały nam weekendy. Czuję, że każdy z nich będzie teraz przeżywany jeszcze bardziej aktywnie niż dotychczas (da się?), że będziemy dawali więcej z siebie dzieciom i nie będziemy chcieli "przebimbać" ani minuty ze wspólnego czasu, który będzie tylko dla naszej czwórki.
Tak bardzo nie chciałabym przegapić niczego ważnego w życiu moich dzieci...
Olo! Jula! Kocham Was!!!
Jak było u Was?
Jak Wy "odcinałyście pępowinę" ?
Jakieś rady?
Podzielcie się proszę :)
Pewnie będę miała mniej czasu na bloga, ale obiecuję, że będziemy tu nadal :)
Ja jeszcze nie odcięłam... Z jednej strony bardzo chcę a z drugiej ciągle nie chce choć od września to nieuniknione...
OdpowiedzUsuńŻal mi już naszego jesiennego tarzania sieci liściach i zbierania kasztanów :(.
Mam nadzieję że moja praca pozwoli mi czasem porwać Adasia z przedszkola wcześniej żebyśmy mogli odbyć rytuał spacerkowy :)
Aga trzymam kciuki, wierzę, że dasz radę wszystko pogodzić. O jacie to kiedy my się teraz spotkamy? Musisz mi opowiedzieć koniecznie gdzie?co i jak?. Ściskam
OdpowiedzUsuńJa to przeżywałam jak Ala skończyła 13 miesięcy. Nie było mi łatwo właśnie ze względu na potencjalną utratę tych ważnych momentów. Dalej rano tarzamy się w łóżku i tańczymy do muzyki ze Smerfów. Teraz na maksa wykorzystujemy każdą minutę :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie odcięłam. Kiedy pracuje a pracuje koło domu gdy sa jazdy to z maluchami jest babcia jak zatesknia to zawsze moga przyjsc - inna sytuacja :) trzymamy kciuki za prace i wspólny czas :)
OdpowiedzUsuńO masz....popłakałam się....sama nie wiem czemu bo powrót do pracy to nie tragedia no ale Olo i Jula są w wieku Wiki i Franka...ja jakoś boje się powrotu....więc póki co nie wracam....chociaż miałam okazję iść do całkiem innego przedszkola...zabrac ze sobą Wikę a później Franka ale jakoś nie...
OdpowiedzUsuńAga trzymam kciuki za Was, co jak co ale Ty na pewno to wszystko pogodzisz!! :*
OdpowiedzUsuńu nas tez we wrzesniu zmiany. przyznam ze troche sie boje rozstania...
OdpowiedzUsuńDasz radę!! Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńja się nie wymądrzam, wróciłam do pracy jak Wit miał pół roku. Przepłakałam dwa tygodnie, mimo że w domu byłam co 3 godziny na karmienie.
OdpowiedzUsuńJa odcięłam, ale ponownie zdecydowałam się wrócić do domu. I choć jako pełnoetatowa Mama też mam czasem dość, to jednak cenię sobie to, że jestem z chłopakami, że nie muszę pędzić. Ale każda z nas jest inna i każda doskonale potrafi odnaleźć się w swojej sytuacji!
OdpowiedzUsuńo ja. kurde, powodzenia i wytrwałości!!!!!
OdpowiedzUsuńKochana, powodzenia!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze najgorsze masz juz za soba...
Ja wrocilam do pracy jak Mikolaj mial 9 miesiecy. Wrocilam na 3 dni
Ciezko mi bylo przez pierwsze kilka tygodni, ale z czasem bylo coraz lepiej.
Nadal tesknie...
Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńwszystko do przeżycia. Ja tylko żałuję, że tak krótko byłam z Synkiem w domu, ale życie czasem zmusza nas do takich, a nie innych sytuacji. Powodzenia!!!!!
OdpowiedzUsuńalexanderkowo.blogspot.com
U mnie jest identycznie! Miesiąc temu wróciłam do pracy, jeden synek do przedszkola drugi do żłobka. Doskonale Cie rozumiem, ten lecący czas, dzień za dniem, a dzieci rosną i nas potrzebują. Doba staje się za krótka, nie raz nie ma siły po pracy na wspólne zabawy. Ale też staram nadrabiać w weekendy. Trzymajcie się ciepło i powodzenia w pracy.
OdpowiedzUsuń