Mazury to zdecydowanie "nasze" miejsce na Ziemi.
Tam najlepiej odpoczywamy.
Tam ładujemy akumulatory.
Pakujemy cały majdan na łódkę i żeglujemy....
Do portów zawijamy tylko jak musimy, najchętniej nocujemy "na dziko"...
Tak było zanim pojawili się Olo i Jula i tak było teraz, razem z nimi.
Tak, baliśmy się tego rejsu, mieliśmy pewne obawy, ale okazało się, że dzieciaki poradziły sobie lepiej niż myśleliśmy :) Żeglowanie mają we krwi...trudno się dziwić- zarówno Olo jak i Jula żeglowali ze mną "w brzuchu".
Zrobiliśmy trasę Wygryny- Ruciane- Mikołajki- Zdory- Iznota- Wygryny.
A dokładniej...żeglowaliśmy po: Bełdanach, Nidzkim, Bełdanach, Mikołajskim, Śniardwach i znów Bełdanach :)
A jak było?
Rewelacyjnie!!!
Najlepiej!!!
Pogodę mieliśmy każdą :) na szczęście z przewagą słońca.
Kąpaliśmy się w jeziorze i w misce z wodą (da się? da!).
Robiliśmy ognisko i jedliśmy pyszne kiełbaski.
Wcinaliśmy poziomki i jagody prosto z krzaka.
Jedliśmy ryby złowione przez Dziadka i Wujka.
Robiliśmy sobie piesze wycieczki po mazurskich lasach.
Zwiedziliśmy Park dzikich zwierząt w Kadzidłowie.
Spłynęliśmy pontonem niesamowicie!!! czystą rzeką Krutynią.
No i najważniejsze... żeglowaliśmy...
Dla nas te wakacje były wyjątkowe.
Byliśmy na "naszych" Mazurach z Olkiem i Julą.
Za rok też jedziemy! Na dłużej! :)
Olo! Jula! Dzięki! Jesteście najlepsi!
Ostrzegam! Duuuużo zdjęć!