Jak zająć dziecko na prawie godzinę?
Ja, ja! Ja wiem! :)
Dać mu słoiki, łyżkę, konewkę, piasek i nieograniczony dostęp do wody :)
U nas dziś tak było.
Olo bawił się cichutko... najpierw nasypywał piasek do słoików, wysypywał do wiaderka i robił babkę...później kurs do beczki z wodą, napełnienie konewek, przelewanie wody do słoików, wlewanie jej do wiaderka a później na roślinki Babciowe...i tak w kółko prawie przez godzinę.
(przednią zabawę przerwała wredna Mama i przebrała pooblewanego, mokrego syna).
Julka trochę spała, trochę bujnęła się na huśtawce i trochę pomęczyła żyrafę i grzechotkę :)
Aaaaaaaa, no i najważniejsze! Dupkę do góry podnosiła! Codziennie swoją tłuściutką pupę wyżej wypina...raczkuj Mała! Raczkuj! :)
Zabawa była genialna i na dodatek Olek nie wiadomo kiedy ćwiczył przelewanie, nabieranie, wsypywanie, wylewanie ...a po wszystkim zrywanie i wcinanie poziomek, truskawek i borówek :)
Takie zabawy polecamy!
A tak poza tym to Olek niesamowicie nam się rozgadał, tworzy pełne zdania.
"Mamo!Unka nie śpi"
"Mamo! Mam tsi brum brumy"
"Unka nie płacz."
"Tu są ziomki."
I wiele innych...
Te najczęściej powtarzane:
"Nie, nie! Pula, to są moje!"
"Nie, nie! Batek, to są moje!"
"Mamo! Am, am!!!!!!"- (
apetyt ma niesamowity!)
:)
Dumna jestem z niego bardzo :)